Zgrabna sylwetka oparła się o ścianę i z żalem przyglądała się krajobrazowi zza okna. W jej głowie egzystowało tylko jedno słowo: sama. Tylko to do niej przemawiało. Maximiliano był jedynym powietrzem w płucach kobiety i jedyną osobą, która podtrzymywała ją na duchu. Był jej celem. Podczas, gdy kiedyś rozmyślała co będzie, kiedy odejdzie, nie potrafiła sobie odpowiedzieć na to pytanie. Miała więc nadzieję, że ona odejdzie pierwsza. Ale teraz musiała się z nim pożegnać w zupełnie w innej formie. Z funkcjonariuszami, kajdankami, niepokojem i klatkami, z wszystkim, co kojarzy się z przestępstwem. Lało. Dla Natalii to był najgorszy deszcz na świecie.
A tak kochała deszcze.
Gdyby cofnąć się parę lat wstecz, deszcz byłby najpiękniejszym zjawiskiem. Zgrabne kropelki osuwały się po włosach brunetki, powoli i z umiarem, a ta tuliła się do mężczyzny. To było w parku, na środku szczęścia. Bo co obchodzi deszcz młodą, zakochaną parę? Kobieta trzymała czule rękę na jego ramieniu, spokojnie oddychała, a po paru minutach wysunęła się z jego objęcia.
- Będzie dobrze? - zapytała z uśmiechem.
- Będzie. Będzie dobrze zawsze. W słońcu, w deszczu, w upał, w ziąb, zawsze. Kiedy mamy siebie, to koniec końców będzie dobrze.
To nie wyobraźnia. To pamięć. Ale Natalia tylko uroniła łzę, nie była zła na Maximiliana, nie wierzyła, że jest przestępcą. Bo koniec końców będzie dobrze.

Wstępy nigdy nie były moją mocną stroną. Dlatego wyjątkowo, bez zbędnych wypowiedzi początkowych, postaram się automatycznie "przeskoczyć" do swojej opinii, na temat tego prologu. No, wprawdzie nie potrafię odpowiednio składać myśli w słowa, ale zawsze można spróbować, prawda? Okej, nie przedłużając już - jest wspaniale. Naprawdę bardzo mi się spodobało. Uwielbiam odkrywać nowe opowiadania, (na to trafiłam, poprzez twojego aska) bo wiążę się to z czymś świeżym, szczególnym. A, gdy ktoś pojawia się tutaj przypadkowo, nie musi wiele nadrabiać. Widzisz? Tak wiele plusów. Można do nich zaliczyć również to, że nic tak naprawdę nie jest jeszcze przesądzone. Autor historii może wszystko zmienić, za pomocą jednego przycisku. To takie proste. A kiedy opublikowanych jest kilkanaście rozdziałów, ciężko jest w łatwy i rozsądny sposób wybrnąć z... em, no - "opresji", jeśli mogę tak to ująć. Eh, do odwiedzenia twojego bloga strasznie zachęciło mnie opisywane połączenie. Naxi jest wspaniałe, a w takim wydaniu - będzie nieziemskie, czuję to. Powodzenia w dalszym doskonaleniu swojego stylu pisania. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny Prolog. Czuję, że będę tu częstym gościem. Jak masz czas to zajrzyj do mnie ;) http://jestes-tym-czego-potrzebuje.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZ mojego stylu (abstrakcja uliczno-słownikowa) ciężko mi się przerzucić na bardziej poetycki styl... Mimo wszystko ja oczywiście muszę pohejcić, bo inaczej nie ja. Poza tym ciesz się że cię lubię i opowiadanie jest dobre. I wiem, że uznasz krytykę. Jak nie - włączy się czerwona lampka i pewnie zrównam z dnem (to wina 'ałtoreczeg' które nie umieją przyjąć negatywnej opinii):
OdpowiedzUsuń1.'Gdyby cofnąć się parę lat wstecz, deszcz byłby najpiękniejszym zjawiskiem' - czy ja tu widzę pleonazm? Jak mi się cofniesz w przód to... No.
2. Nie wiem czy nie kręcisz coś z czasami, ale dla mnie tryby czasownika są czarną mocą i wiesz... Kwestia żeby to rozróżniać.
3. Ostatnie:
w słońcu (kim? o czym? Narzędnik)
w deszczu (o kim? o czym? Narzędnik)
w upał (kogo? co? Biernik)
Weź pod uwagę, że tu wypomniałam trzy błędy, których szukałam z pasją. W połowie potrafię usiąść i z marszu wypuktować dwadzieścia problemów i ogólnie naprawdę doceniam i mi się podoba. Jak na twój wiek piszesz naprawdę genialnie, ale ja traktuję tak samo piątoklasistkę i trzeciogimnazjalistkę. Tak, wiem... Nobody cares, że Marta se pleonazm znalazła.